joanna wrześniewska sieger mąż

Prowadzi m.in. Joanna Wrz" tvpolsat.info on Instagram: "#Wydarzenia codziennie w Telewizji #Polsat, #PolsatNews i #PolsatNews2. Prowadzi m.in. Joanna Wrześniewska-Sieger. #newsroom #dziennikarka #prezenterka #telewizja #praca" Cztery strony prasy. 23. 1. 2022, 11:00. Prow.: Joanna Wrześniewska-Sieger, Grzegorz Kępka. W niedzielne przedpołudnie w studiu Polsatu News goszczą dziennikarze wiodących tytułów prasowych i internetowych. Dyskutują, komentują i oceniają najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia. Naprzeciw siebie siądą dziennikarze różnych Na "W rytmie dnia" do Polsat News zaprasza teraz Joanna Wrześniewska-Sieger. #WRytmieDnia #PolsatNews @joannasieger https://t.co/mmScDsvAGH. 11 Dec 2021 Na "W rytmie dnia" do Polsat News zaprasza Joanna Wrześniewska-Sieger. #WRytmieDnia #PolsatNews @joannasieger . 29 Apr 2023 16:03:38 Kiedy Joanna Zaskakująca reakcja gościa programu "Wydarzenia 22:00" profesora Witolda Orłowskiego na słowa o polepszeniu się sytuacji gospodarczej. Facebook Wie Kann Ich Einen Reichen Mann Kennenlernen.  Pani Joanna coraz częściej kończy dzień z widzami Polsat News. Widzieć panią Joannę przeglądającą prasę po północy - bezcenne .  Wydoroślała man dziewczyna. Uuuu.  Ciekawa sprawa, bo pani Joanna jest na antenie ósmy dzień z rządu, plus w weekend miała podwójne dyżury - w głównych i "Wydarzeniach 22:00", czyli jest to właśnie dziesiąty dyżur pani Joanny w ciągu ośmiu dni .  To się nazywa po polsku wykorzystywanie człowieka.  Bez przesady. Przecież ona tam nie pracuje 12 godzin.  Dzisiaj jedenasty dzień z rzędu obecności pani Joanny na antenie. To jakiś rekord . A jutro dwunasty.  MN napisał(a): Dzisiaj jedenasty dzień z rzędu obecności pani Joanny na antenie. To jakiś rekord . A jutro dwunasty. Jeżeli ona jest tak często, to kogo w tym czasie jest mniej?  Widocznie lubi pracować czatTylko zalogowaniu użytkownicy mogą pisać na czacie Witam kabinuje teraz Box i NC+ moduł na kartę do telewizora bez umowy na doładowania żeby mi grał kanał canal+5 chodzi o żużel. Liverpool80207-06-2022 20:29Gumik23, Siemka Witam Liverpool80226-04-2022 19:42Matt_IS, Nie wiadomo ale ja chciałbym zobaczyć Mateusza Gesslera w roli SzefaTrwają nagrania nowej edycji "Hell's Kitchen". Wiadomo (nieoficjalnie) kto jest nowym szefem?Liverpool80222-04-2022 21:40Marchewa, Chyba nie wgl dekodery Polsat box jeśli chodzi o 4K albo uslugi internetowe to jest porażkaPytanko da radę mieć pilota na telefonie bo mam 3 urządzenia i 2 mogę z telefonu obsługiwać ale dekodera nie ?Emil20-04-2022 01:00Czy w zakładce lista kanałów pojawią się kiedykolwiek w końcu spisy dla IPTV i OTT? Wypadałoby, aby taki portal obejmowałby 21:14Wesołych świąt dużo zdrówka i spokoju w tym trudnym czasie wesołego Alleluja ! doniu16-04-2022 17:03KrzysiekP, Wesołych Świąt!!!KrzysiekP16-04-2022 16:52Wesołych, spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocnych doniu04-04-2022 12:34Mariusz, Hej Witam, czy te forum zagląda ktoś z Polsatu, widzi nasze wpisy i prośby?Mariusz04-04-2022 10:12Siemanko Jeszcze bym chciał 50 klatek na 24 ma MUX 4 u mnie grają bo zmienili bity z 10 na 8. Dziękuje możesz być zadowolony z tego przypadku. @Marcin19941100marcin1994110012-03-2022 23:27Nie to żebym narzekał po prostu mnie to ciekawimarcin1994110012-03-2022 23:26Na początku myślałem że po tym jak przedłużyli mi umowę (sami bo zapomniałem) to na nowy pakiet L bo cena ta sama ale mam też dostęp do filmbox i cinemax a w pakiecie L nie mamarcin1994110012-03-2022 23:22Najlepsze jest to że u siostry z tym samym pakietem co u mnie Familijny Max też ma dostępPiterfan12-03-2022 17:51marcin19941100, zapewne jest to błąd - ale na twoją korzyść więc tylko się cieszyćmarcin1994110012-03-2022 08:12Czy wie ktoś może dlaczego mając starą pakietyzacje w Polsat Box mam dostęp do kanałów tematycznych Canal+Zoom tv na pozycji 33 w Polsat BoxEmil25-01-2022 23:00A czym są rzekome materiały nieodpowiednie dla wieku? To jest temat rzeka i każdy może mieć swoje zdanie i pogląd na to co jest dobre, a co nie w danym 18:20Adamek92, Ciekawe czy Eurosport 4K zostanie na stałe w ofercie Polsat Boxostatnioonline KO 13:00:31 Wojna idzie – zaczęłam kopać schron, żeby tam przetrwać ofensywę Platformy Obywatelskiej z bardzo smutnym prezydentem Komorowskim na czele. A mają iść szerokim frontem i środkiem polskiej drogi – co może się skończyć Stalingradem i czołówką. Grzegorz Schetyna odgraża się, że tę wojnę wygrają, przegrali tylko bitwę. O co się biją? O wolność! Okazuje się, że wciąż jej nie ma, chociaż obchodziliśmy niedawno jej 25-lecie i nawet przyleciał prezydent Obama. Słabe ma te służby, skoro się nie połapały, że my ciągle w niewoli. A przecież działacze Prawa i Sprawiedliwości już od dawna śpiewają: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”. Prezydent elekt wreszcie będzie miał okazję nam tę wolność przywrócić. Dla człowieka, który miał zrobić 10 proc., a wydudał ponad 50, to łatwe – musi tylko odbić wrak z Rosji, rzucić na kolana Angelę Merkel i dowalać do pieca na złość Unii. Nie wiem, czy mój skromny schron to wszystko przetrzyma, chyba zacznę kopać trochę głębiej. Jak wojna, to nikt nie myśli o takich drobnostkach jak emerytury, kredyty czy śmieciówki, tylko modli się, żeby przeżyć. Platforma to rozumie i potrafi określić priorytety. Gdy wróg u bram, trzeba się mobilizować i walczyć. Środkiem iść, ale zgarniać też lewy i prawy pas, a nawet pobocza – z lewej strony parada gejów, z prawej pielgrzymka do Częstochowy. Prawdziwy szpagat w zwisie… Liderzy Platformy malują barwy wojenne, a prezes Kaczyński zamiast szykować kontrofensywę, rozanielony melanżuje sobie po oszałamiającym zwycięstwie kandydata zastępczego. Role się odwróciły – teraz Platforma będzie wojować, a PiS będzie partią miłości. Bo Kaczyński już wie, że Platforma musi przegrać. Po ośmiu latach rządów partia władzy mogłaby już sobie tę wojnę odpuścić. Niech da porządzić innym, a w tym czasie zastanowi się, jaka chce być. Żaden makijaż jej teraz nagle nie upiększy, żaden House of Kids nie odmłodzi, żadna ustawa nie zapewni efektu nowości i zmiany. Skoro sama przyznaje, że nie wsłuchała się w potrzeby obywateli, powinna też wiedzieć, że cztery miesiące przed wyborami żadne dialogi nie będą już wiarygodne. Na powrót do korzeni też za późno. Partyjni liderzy mogą sobie przeczytać swoje postulaty z 2001 r. – jednomandatowe okręgi wyborcze, podatek liniowy, rozwój przedsiębiorstw, ułatwienia w zatrudnianiu pracowników, zakaz finansowania partii z budżetu, walka z biurokracją. Niektóre postulaty wciąż są aktualne, tyle że na sztandary wpisali je już Kukiz i Petru. Jedyne, co może zrobić partia Ewy Kopacz, to przestać się szarpać na prawo i lewo i schować miecz. Niech przyjdą inni i pokażą, jak się realizuje obietnice. Po co im przeszkadzać? Będą później mieć wymówkę, że nie mieli większości. Ławy opozycji nie są takie złe. PiS żyje i ma się dobrze. Po latach czyśćca najmłodsze pokolenie wyborców zapomni o grzechach Platformy, tak jak zapomniało o strasznej IV RP, wybierając Dudę. Już w poniedziałek, 9 kwietnia, zaraz po „Wydarzeniach 18:50” zadebiutuje nowy, codzienny program „Wydarzenia i Opinie”. Program poprowadzą Dorota Gawryluk Czytaj dalej Władza ma swoje koszmary, a prosty lud swoje. W Pałacu Prezydenckim między żyrandolami krąży duch Antoniego Macierewicza. Krąży i straszy. Jak pan Antoni dojdzie do władzy, wsadzi za kratki Donalda Tuska, Ewę Kopacz i samego prezydenta, nie mówiąc już o ambasadorze z Madrytu. Pójdą też siedzieć posłowie Platformy i lekarze, załamie się transplantologia, a fircykowaci agenci będą się fotografować z gołą klatą – zresztą nieporażającą – nad walizkami pieniędzy podatników. W szkołach będą wisieć portrety ojca Rydzyka, w Toruniu zaczną się odwierty, gejów wyślą na leczenie, a za in vitro siedzieć pójdą matka, ojciec, lekarz, pielęgniarka i recepcjonistka. Posadzki w Pałacu spływają potem z nocnych koszmarów Pana Prezydenta i jego urzędników. Takie same złe sny krążą po kancelarii premiera i po domach posłów Platformy. Apokalipsa! Tylko Bronisław Komorowski może Polskę przed nią ochronić! A w tym czasie zwykłym ludziom śnią się całkiem inne koszmary. Lemingom, że bank zabrał mieszkanie, bo stracili pracę w korporacji. Szefom firm minister Mateusz Szczurek, którego kontrole muszą przynieść dochód budżetowi. Emerytom, że znów zdrożały leki. Młodym, że wylecą ze śmieciówki, a starym, że umrą pierwszego dnia na emeryturze. Koszmary o ordynacji wyborczej i wyższości JOW-ów zdarzają się niezwykle rzadko. Jak żyć, Panie Prezydencie, za dwa tysiące złotych, jak kupić własne mieszkanie? To są koszmary społeczeństwa. Na to Bronisław Komorowski ma prostą receptę – trzeba zmienić pracę i wziąć kredyt. A może to Prezydent powinien zmienić pracę? Kto przez ostatnie osiem lat podnosił podatki, kto utrzymuje żenująco niską kwotę wolną od podatku, kto nasyła na tłustych misiów smutnych panów z teczkami – czy to nie przypadkiem formacja Pana Prezydenta wspierana jego podpisami? Czy trzeba znów przypominać, że wysokie podatki i koszty pracy to niskie płace? Na pytanie ojca o jego prawa do dzieci Komorowski mówi: „Co ja mogę?”. Flaki wywracają się na drugą stronę. Ja naprawdę rozumiem, że prezydent nie załatwi wszystkim pracy, nie zwiększy zdolności kredytowej, nie obali niesłusznych z punktu widzenia obywateli wyroków sądów. Ale na miłość boską, to jest kampania! Polityk nie może być oderwany od rzeczywistości. Nie może nie rozumieć, że na człowieka, który zarabia dwa tysiące, straszenie Macierewiczem i Kaczyńskim nie działa. Czy w sztabie Bronisława Komorowskiego nikt nie widzi, że prezydent się pogrąża? Do takich ulicznych spontanicznych rozmów trzeba być perfekcyjnie przygotowanym. Nie tylko merytorycznie, ale także wizerunkowo – nie można ludzi zbywać banalną radą, nie można się odwracać plecami, okazywać zniecierpliwienia. Wiem, to może być męczące. Ale nikt nie każe politykom walczyć o władzę. Równie dobrze mogą odpoczywać na Mazurach. Bronisław Komorowski słusznie walczy o prawo podatnika do rozstrzygania wątpliwości na jego korzyść. Choć to prawo zagwarantowane konstytucją, to jednak nie sięga ona do Ministerstwa Finansów. Mateusz Szczurek uprzejmie odpowiada, że toczą się prace, takoż mówi Platforma, a prezydent został w tej walce osamotniony – nie licząc nieoczekiwanego wsparcia Ryszarda Petru, a więc i zapewne Leszka Balcerowicza. Partia, z której Komorowski się wywodzi, partia, która kiedyś nazywała siebie liberalną, zamieniła się w chciwego poborcę podatkowego. Liberalnie podchodzi już tylko do własnych obietnic. A prezydent nie potrafi jej zmusić do zmiany stanowiska – i to jest jego kolejny koszmar. Ta niemoc jest znacznie gorsza niż bezradność okazana wobec ojca, który nie widuje własnych dzieci. W polityce liczy się skuteczność – nawet bardziej niż empatia. I na koniec jeszcze jeden koszmar. Koszmar Andrzeja Dudy. Ma realne szanse na zwycięstwo. Czy śni mu się już, że spełnił wszystkie swoje obietnice? Joanna Wrześniewska-Sieger w pracy nie lubi lenistwa i rutyny. Uwielbia ruch na świeżym powietrzu i kuchnię swego męża. Kiedy nie musi być w telewizji, na pierwszym miejscu stawia odpoczynek. Świąteczny czas Mam cudowne wspomnienia świąt Bożego Narodzenia z mojego domu rodzinnego w Pasłęku. Nasza rodzina mieszkała w dużym, poniemieckim budynku. Kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, zastanawiam się, jak my się tam wszyscy mieściliśmy: babcia, mama, ja, dwóch wujków, ciotka i jeszcze od czasu do czasu przez nasz dom przewijało się parę innych osób. Dziadkowie pochodzili z Warszawy, a do Pasłęka przyjechali, uciekając przed wojenną pożogą. I już tu zostali. Magię świąt, ich niepowtarzalną atmosferę, tworzyła babcia. Zawsze bardzo dbała, żeby zachowana była wigilijna tradycja, czyli mieliśmy 12 potraw na stole. A wśród nich był barszcz z uszkami oraz karp w galarecie, o którego później toczyły się boje między mną a resztą rodziny. Do tej pory to moja ulubiona wigilijna potrawa. Święta, mimo czasów głębokiego PRL-u, były radosne wtedy dla mnie z jeszcze jednego powodu. Wiadomo, jak każde dziecko, cieszyłam się z prezentów. Moja mama przysyłała mi paczki pełne wspaniałości: były to słodycze, różne zabawki. Do 16. roku życia byłam jedynaczką, więc cała rodzina o mnie dbała, rozpieszczała i zawsze pod choinką znajdowałam rewelacyjne prezenty. Pamiętam, że to głównie babcia tworzyła tę świąteczną atmosferę, dzięki jej staraniom nasz dom był tak barwny, a święta naprawdę piękne. Po jej śmierci to się zmieniło, nie było już tej radości. Teraz Boże Narodzenie spędzam zwykle w niewielkim gronie rodzinnym, ale także w bardzo ciepłej atmosferze. Choć z pewnym smutkiem stwierdzam, że im jestem starsza, tym mniej odczuwam magię świąt. Ale niezmiennie cieszy mnie ten czas cudownego relaksu, ciszy i spokoju. Świetnie wtedy odpoczywam. Uwielbiam położyć się na kanapie z książką w ręku, obłożyć kotami, obejrzeć dobry film. A mój mąż, który doskonale gotuje, dba zawsze o to, żeby jeszcze było coś dobrego do zjedzenia… W wigilię to nawet moje zwierzęta przemawiają ludzkim głosem… Mam pięć psów i dwa koty. To są znajdy rasy: przybyłem-zobaczyłem-zostałem. Mieszkam w domku przy lesie, a właśnie do lasu ludzie wyrzucają zwierzęta. I potem często znajduję je pod moją furtką. Nikt ich nie chce wziąć, i w ten sposób u mnie zostają. Śmieję się, że prowadzę coś w rodzaju prywatnego schroniska. Oczywiście szukamy im domów, czasami uda się im znaleźć jakieś miejsce, ale nie zawsze. Nie oszukujmy się: urodą nie grzeszą, są po przejściach, to zazwyczaj smutne historie. Na co dzień opieka nad nimi jest nieco męcząca, bo pięć psów to już stado. A nad stadem trzeba umieć panować, pilnować, pamiętać, żeby przed wyjściem z domu zakładać psom kagańce. Ale jaka to frajda, np. w wolny dzień pobiegać sobie z nimi po dworze. Taka jestem Pochodzę z Warmii, rejonu, gdzie mieszka głównie ludność napływowa, taki tygiel regionalny. Bardzo wyraźnie widać różnice mentalne, kulturowe. Z jednej strony tak wielka różnorodność jest fascynująca, z drugiej – taka mieszanka ludzi tworzy bardzo trudną grupę, pełną uprzedzeń, wzajemnej niechęci. Pasłęk, gdzie dorastałam, to typowe małe miasteczko, gdzie każdy każdego zna, ludzie wszystko o sobie wiedzą, zawsze wiadomo, do kogo iść, żeby załatwić sprawę. Kiedyś mnie to drażniło, teraz uwielbiam takie małe miasteczka. Czuję się w nich bezpiecznie. Kiedy kończyłam filologię polską, marzyłam, że zostanę nauczycielką. Było mi obojętne, czy będę uczyła maluchy, czy starsze dzieci. Uczniowie gimnazjum czy liceum to, rzecz jasna, wyższy stopień trudności, ale i większa satysfakcja. Z kolei najmłodsze dzieci to sama radość. Jaki to piękny widok, kiedy z bezgraniczną ufnością i wiarą słuchają pani nauczycielki. Kiedy byłam w szkole na praktykach, czułam, że właśnie to chcę robić. Bardzo się cieszyłam, że dzięki mnie dzieci czegoś się nauczą, kiedy widziałam, jak zaczynają rozumieć pewne rzeczy. Inna sprawa, że chętnie wprowadziłabym kilka zasadniczych zmian w szkole, np. wymieniłabym przestarzałe lektury na coś bardziej odpowiadającego realiom współczesności. Nie zapomnę, jak dostałam do poprowadzenia lekcję z „Naszej szkapy”. Przecież to straszny archaizm. A lektury powinny pokazywać, jakie jest życie, uczyć samodzielnego myślenia, wyciągania wniosków. Myślę że, praca nad sobą powinna dotyczyć każdego z nas. Osobowość jest dynamicznym tworem, stale się rozwija, trzeba nad sobą pracować i próbować się doskonalić. Generalnie lubię siebie, ale mam wady, więc mam nad czym pracować. Nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem jakoś specjalnie usystematyzowana. Staram się być zapobiegliwa, myślę o przyszłości, staram się ją w jakiś sposób zabezpieczyć. Ale nie jestem dobrą gospodynią. Nie umiem dbać o porządek i funkcjonowanie domu. Kiedy odwiedzam moich sąsiadów i widzę, jak mają czysto, wypolerowane podłogi, wszystko jest schludne i zadbane, trawniki wypielęgnowane, to wpadam w kompleksy. Oczywiście brak czasu robi swoje, ale po prostu nie przywiązuję do porządku aż takiej wagi. Na pierwszym miejscu stawiam odpoczynek i relaks. Zdecydowanie wolę wyjść na dwór, pobiegać z psami czy pojeździć na rowerze. Ostatnio zauważyłam, że tyję, więc zaczęłam biegać. Nie jest to łatwe, bo ostatnio biegałam na lekcjach wuefu w podstawówce. Wtedy byłam dobra w sprincie, a teraz muszę pokonywać dłuższe trasy, bardziej męczące. Nie jest lekko, ale się nie poddaję. Nawet złamanie nogi, które przeszłam półtora roku temu, nie stało się dla mnie wymówką, żeby zrezygnować ze sportu. Teraz dopiero widzę, że sport to najlepsza rzecz na świecie, niedoceniana przez ludzi. Śmieszy mnie, kiedy słyszę o kolejnych dietach-cud, o tym, jak się ludzie katują i jakie wyrzeczenia sobie fundują, żeby dobrze wyglądać, choć jeszcze niedawno sama rozważałam, czy nie zafundować sobie drakońskiego odchudzania. Najlepszy sposób – to więcej ruchu, aktywność fizyczna: bieganie, rower, pływanie. Mnóstwo osób w pogoni za nienaganną sylwetką wybiera – moim zdaniem – złą drogę. Na własnym przykładzie stwierdziłam, że odkąd biegam, zdecydowanie mniej jem i mam mniejszą ochotę na podjadanie, zwłaszcza słodyczy. Moja dieta jest oparta na zdrowych produktach: jem dużo ryb, warzyw, bardzo lubię sałatę, owoce, owoce morza. Jestem fanką lekkiej kuchni śródziemnomorskiej i znacznie cięższej kuchni mojego męża. Niesympatyczna… z twarzy Moja „kariera” w telewizji zaczęła się właściwie od… wyrzucenia z wydawnictwa. Pracowałam wtedy w Gdańsku na 4. roku studiów. Okazało się, że wylatuję z pracy za to, że jestem niesympatyczna. Podobno tak wyglądam, mam taką minę, że wydaję się niesympatyczna. Bardzo to wówczas przeżyłam, rozchorowałam się z tego wszystkiego. Dostałam potwornej grypy. Któregoś dnia odwiedziła mnie koleżanka i powiedziała, że w lokalnej telewizji organizują casting na prezenterów połączony ze szkoleniem. Poszłyśmy razem spróbować swoich sił. Udało się! Zaproponowali mi od razu prowadzenie programu. Do tej pory pamiętam, jak w Panoramie Gdańskiej czytałam teksty pisane przez dziennikarzy starej daty. PRL właśnie się skończył, ale zmiany dopiero miały nadejść. Czytałam więc na wizji teksty, których kompletnie nie rozumiałam. Pisali je językiem kancelaryjno-administracyjno-biurowo-partyjnym. Trudno było coś poprawić, bo wszystko dostawałam napisane na maszynie chwilę przed programem. Czasem tak zabazgrałam, że już w ogóle tekst tracił sens… Do Polsatu przyszłam rok po powstaniu stacji, kiedy powstawał serwis informacyjny. Do tej pory uwielbiam pracę w newsach. To jest czysty konkret: trzeba się przygotować, napisać tekst, potem trochę adrenaliny, wejście na żywo i… koniec na dziś. Wychodzę z pracy i mogę o wszystkim zapomnieć, a w domu następuje czas relaksu. Nie muszę zabierać pracy do domu i zajmować się planowaniem, co jutro, a co za tydzień, a jaki mamy plan za miesiąc. Nie znoszę tego. Za to w swojej pracy muszę walczyć z rutyną. Zdarzają się takie momenty, kiedy nic się nie dzieje, że emocje we mnie zasypiają, a ja sama czuję się senna. I czasami aż się modlę, żeby tylko się coś wydarzyło. Praca w newsach często kojarzy się ludziom z tym, że non stop siedzimy w telewizji. A tak nie jest. Pracujemy tyle dni roboczych, ile jest ich w miesiącu, czasami także w weekendy. Nawet lubię pracować w sobotę czy niedzielę, bo nie ma korków, więc odpada problem z dojazdem i zazwyczaj jest dość spokojnie, czasami wręcz nudno. Choć są weekendy, które chciałabym, żeby się nigdy nie powtórzyły – słynny 10 kwietnia… Nie za duży ten dystans? Rzadko bywam na imprezach, do klubów w ogóle nie chodzę, nie mam „lanserskiej” natury. Ale ogólnie mogę powiedzieć, że jestem otwarta na ludzi. Odpychają mnie jedynie osoby z chorą ambicją, przewrażliwione na własnym punkcie, bez poczucia humoru, osobniki o narcystycznej naturze. Unikam ich jak ognia, przerażają mnie. Sama od lat mam ścisłe grono przyjaciół, z którymi lubię spędzać wolny czas – wyskoczyć sobie do knajpki, napić się wina, pogadać, latem wyjechać razem nad jezioro, a zimą – na narty. Wiem, że na ich opinii mogę polegać. Na ogół chwalą moją pracę, są jej ciekawi. Jedna z moich koleżanek przesiedziała ze mną w pracy cały dzień, żeby zobaczyć, na czym to wszystko polega. Zwłaszcza mama bardzo mi kibicuje i często przysyła krzepiące smsy. Ma to dla mnie wielkie znaczenie, bo każdy z nas potrzebuje osoby, która nas doceni, pochwali. To bardzo podbudowuje. Jest ze mnie bardzo dumna i wierzy, że ma cudowną córkę. Mąż też pozytywnie ocenia moją pracę, choć zdarza mu się lekka krytyka. Czasami upomina mnie: „Mogłaś jeszcze o coś spytać lub pogłębić jakiś wątek rozmowy”. Ja tłumaczę, że nie mogłam i zaczyna się dyskusja, a potem kłócimy się do upadłego. Ale największa krytyka ma miejsce oczywiście na forach internetowych. Pamiętam rozmowę w Polsat News z Januszem Korwin-Mikkem, którą ktoś wrzucił potem na YouTube. Tam mi się dopiero dostało! Moje ironiczne wtrącenia zostały odebrane dosłownie – zarzucono mi niewiedzę. Zwolennicy Korwina już tacy są – to wyznawcy – chcieliby, by dziennikarze rozpoczynali rozmowę z ich guru od rozłożenia czerwonego dywanu, a potem potakiwali i przytaczali tezy z blogu Korwina. Komentarze były w większości przychylne – ale pojawiły się także najgorsze wyzwiska, że jestem głupia, że zadawałam jakieś dziwne pytania o gazie łupkowym… Lubię rozmawiać z Korwinem, to dobre ćwiczenie dla dziennikarza, a jego tezy są logiczne i bardzo „odświeżające” w czasach politycznej poprawności. Oczywiście dziennikarz powinien być obiektywny i ukrywać swoje sympatie polityczne, choć jest to trudne. W pracy staram się kierować zdrowym rozsądkiem. Nie umiem pracować z leniami, to jedyna rzecz, która w pracy wyprowadza mnie z równowagi. Czasami, kiedy podglądam konkurencję (nie za często, bo na co dzień mam dość telewizji), dziwię się, jak niektórzy dziennikarze ekscytują się swoimi rozmowami. Wtedy zastanawiam się, czy ja nie mam za dużego dystansu do tego, co robię. Czy to jest mój problem, że nie potrafię aż tak się zaangażować, czy zaleta, że mam dystans? Bo zbyt duży dystans może prowadzić do obojętności… Ale za chwilę dochodzę do wniosku: spokojnie, nie dajmy się zwariować. To tylko polityka, niekończący się spektakl… I tu także – tak jak w życiu ­– trzeba znaleźć złoty środek. Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania! To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej. ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie. Dziękujemy za Twoją opinię.

joanna wrześniewska sieger mąż